W australijskim Mont Isa (Queensland) wyraźnie widać, że ciągu półtora wieku dawną krainę aborygeńskiego plemienia Kalkadonów, zamieniono najpierw w bydlęce pastwiska, by na końcu całkowicie uzależnić się od kopalni.
Od polowy XX wieku kopalnia organizuje zawody rodeo. Nazywają nawet Mont Isę stolicą rodeo…
Ja w obecnej wyprawie opuszczam już Australię w kierunku północnym do Papui i Nowej Gwinei.
Z uwagą śledzę doniesienia światowe z frontu walki z koronowirusem. Jak z hukiem zamykane są kolejne drzwi: całych krajów, kolejnych granic, przestrzeni powietrznej…, błyskawicznym znikaniu towarów ze sklepów, oraz… ilości ofiar. W rejonie, w którym przebywam, wirus jest, ale w Australii nikt maseczek nie nosi. W sklepach jest normalnie, choć niektóre półki są opróżnione.
Popatrzyłem na internetowe wykazy krajów, w których hospitalizują ofiary wirusa i moich kolejnych adresów tam nie znalazłem.
Postanowiłem pojechać dalej, głównie z powodu niemożliwości zwrotu zakupionych biletów na kolejne półtora miesiąca.
Za swoje motto podróżnicze uważam „tego co zobaczyłeś i przeżyłeś nikt Ci nie zabierze”. Mogę to udowodnić niestety na własnym przykładzie. Byłem bardzo zapracowanym przedsiębiorcą. W 1994r. na skutek niefortunnych decyzji urzędników administracji państwowej, zatrzymano moją firmę w rozwoju na ponad dwa lata, do czasu cofnięcia decyzji przez Ministerstwo… To wtedy zacząłem podróżować i zrozumiałem też, że jest czas na pracę, ale też musi być i na wypoczynek. więcej o mnie