Postanowiłem jeden brazylijski przeskok pomiędzy regionami zrobić w ciągu dnia. Pojechałem z Tucurui do Araguainy. To nadal w stronę zachodnią w kierunku środka kontynentu. Najpierw nadal wzdłuż biegu ogromnej rzeki Tocantins, aż do miasta Maraba, gdzie nagle znalazłem się na ogromnym moście nad tą rzeką.
Po drodze ciągle mam widoki wszelkich farm z pastwiskami dla bydła i koni. Teren robi się wyżynny, lekko pofałdowany, by potem do pastwisk dołączyły gaje palmowe. Później w Sao Gerald drogę przegrodziła kolejna „malutka” rzeczka- Araguaia. Jest tak wąska, że ledwo widać zabudowania miejskie z drugiej strony. Zamiast mostu jest prom, na którym po kolei parkują wszyscy uczestnicy ruchu drogowego, w tym mój autobus. Most dopiero zaczęli budować…
Potem się rozpadało i w mżawce dojechałem do dzisiejszego celu- Araguainy, która pozazdrościła słynniejszemu Rio… i na opłatkach też posiada figurę Chrystusa…
I nie wiadomo kiedy…dzień się skończył. Pozdrawiam wszystkich, którzy mają ochotę tu zaglądać.