Srinagar, stolica stanu Dżammu i Kaszmir leży w szerokiej kotlinie nad górskim jeziorem Dal. Obecnie to bezpieczne dla turystów miejsce, choć białych jest niewielu. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku pisano, aby do Srinagaru wybierać się tylko w razie absolutnej konieczności, a na tereny wiejskie – najlepiej w ogóle!!!
Te ostrzeżenia wynikały z wieloletnich wojen w tym rejonie, pomiędzy Indiami i Pakistanem…
Cieszymy się, że mamy zarezerwowany hotel. Lądujemy jednak w hoteliku, który jak się okazało w praktyce leży na… „zadupiu”, mimo, że na mapie wyglądał na położony w pobliżu centrum. Właściciel hoteliku proponuje kawę, jest miły ale okazał się kłamczuchem. Kłamie raz za razem, najpierw co do ilości łóżek, potem o sąsiedztwie… Prowadzi nas do niewielkiego pokoju z ogromnym, ale tylko jednym łóżkiem. Na stwierdzenie, że rezerwowaliśmy pokój trzyosobowy odpowiada, że dla trzyosobowej rodziny jest tu dość miejsca. Po uzgodnieniu, że nie jesteśmy spokrewnieni prowadzi nas do kolejnego swojego hotelu. Tu jest trzecie łóżko, ale jakoś… tak sobie. Dopytuję o mapę miasta, właściciel mówi:
– tak, ma. Potem się okazuje, że nie ma. Pytam:
– jak daleko jesteśmy od centrum.
– Niedaleko
– Jak tam można dojechać, usiłuję się dowiedzieć.
– Taksówką odpowiada właściciel. Ale okazuje się, że to nie takie proste, bo w pobliżu nie ma postojów, a tak ogóle taksówki i riksze tutaj pojawiają się z rzadka… W końcu samochodem hotelowym… zmieniamy hotel. Taksówkarz próbuje nas jeszcze zaciągnąć do zaparkowanej na rzecznym kanale housebout. To popularne w Srinagarze duże łodzie mieszkalne… Niżej jak zwykle dwie fotki. Znacznie więcej z tego niesamowicie egzotycznego zakątka świata, znajdziesz w pełnej długiej relacji TUTAJ.