Jak się już dojedzie na równinę Grand Chaco to, człowiek po pierwsze się zastanowi, na jakim krańcu świata, kuna to jest? Potem by przestać się topić zacznie szukać miejsca, gdzie by tu usiąść w cieniu… a najlepiej w chłodku. Potem zaczyna główkować jakby to wszystko razem połączyć z czymś do zjedzenia, zanim zamkną wszystko o 13-j na jakieś 4 godziny. Bo potem po ulicach szwenda się tylko piszący… i bezpańskie psy. Pozdrawiam z pogranicza Argentyny i Paragwaju-z Formosa. Kupiłem sobie kanapkę milanesa i piwko. Ta kanapeczka to wersja średnia, a piwko podali w otulinie…
Za swoje motto podróżnicze uważam „tego co zobaczyłeś i przeżyłeś nikt Ci nie zabierze”. Mogę to udowodnić niestety na własnym przykładzie. Byłem bardzo zapracowanym przedsiębiorcą. W 1994r. na skutek niefortunnych decyzji urzędników administracji państwowej, zatrzymano moją firmę w rozwoju na ponad dwa lata, do czasu cofnięcia decyzji przez Ministerstwo… To wtedy zacząłem podróżować i zrozumiałem też, że jest czas na pracę, ale też musi być i na wypoczynek. więcej o mnie
Komentarze (5)
Jarosław Rybacki Cudowna wyprawa Pawle, wnioskujac z tego co piszesz Ci się przydarzyła. Życzę kolejnych tak fajnych lokalnych posiłków i napitków. Pozdrawiam i smacznego. ??
P. S. Czas popróbować jeszcze miejscowych win do kolacji. ????
Brawo ten Pan…
Smacznego i szerokiej drogi!!!
Paweł, a jak ceny w Argentynie? Widać jakieś oznaki kryzysu? Jest czarny rynek jeśli chodzi o wymianę pieniędzy?
Jest podobnie jak u nas. Czarnego rynku praktycznie brak