Malawi jest krajem niewielkim i znaczną jego część zajmuje jezioro Malawi, które zajmuje jeden z tektonicznych Afrykańskich Wielkich Rowów (Zachodni). Jezioro ma długość 550 km i szerokość od 10 do 55 km. Ja wkroczyłem do Malawi od strony Zambii, skąd przyjechałem autobusem z Lusaki bezpośrednio do stolicy Lilongwe. Autobus zatrzymuje się po raz ostatni na centralnym dworcu autobusowym w Old Town. Nie jest jeszcze ciemno więc wędruję z plecakiem pomiędzy kolejnymi autobusami, i wypytuję o autobusy w kierunku północnym do Mzuzu… Szybko znalazłem hotelik. Wieczorem słyszę z pobliskiego meczetu nawoływanie muezina do wieczornej modlitwy. Wieczorem wyszedłem do knajpki obok, i z jej właścicielem trochę plotkowałem o: Lilongwe, Malawi, Unii Europejskiej, ale i o Polsce. Wielgachny księżyc w pełni, podglądał wraz z nami scenki na ulicy: pełnej sprzedawców, mini autobusów, gwaru i … ciekawskich, co też za biała twarz tam siedzi? Innych białych turystów nie zauważyłem, tego, ani innego dnia w Malawi. Cały kolejny dzień chodzę piechotą po wielkim prawie milionowym mieście. Rozpocząłem od przejścia do nowego centrum miasta z budynkami rządowymi, bankami, supermarketami. Miasto swoim charakterem nie przypomina innych afrykańskich metropolii. To duży teren, utrudniający orientację, pustymi przestrzeniami zajętymi np. przez… pola uprawne. Niżej dwie fotki.
Znacznie więcej zdjęć znajdziesz w relacji TUTAJ.