Dotarłem do Puerto Madryn nad Atlantykiem w Argentynie po ponad dobie w samolotach. Pogoda +20 u Cesjusza i słoneczko. Jestem w krainie ryczących czterdziestek i … pingwinów. Już w hostelu. Wiosna w pełni i zapach kwiatów kręci nosem. Tutejsze cmentarze odwiedzę jutro. Buziaki dla przyjaciół i znajomych.
Za swoje motto podróżnicze uważam „tego co zobaczyłeś i przeżyłeś nikt Ci nie zabierze”. Mogę to udowodnić niestety na własnym przykładzie. Byłem bardzo zapracowanym przedsiębiorcą. W 1994r. na skutek niefortunnych decyzji urzędników administracji państwowej, zatrzymano moją firmę w rozwoju na ponad dwa lata, do czasu cofnięcia decyzji przez Ministerstwo… To wtedy zacząłem podróżować i zrozumiałem też, że jest czas na pracę, ale też musi być i na wypoczynek. więcej o mnie
Komentarze (10)
Janusz Michalczak Czterdziestki bywają zabójcze. Nie tylko ryczące 🙂
Ale ja nie zamierzam szlajac się po otwartym oceanie.Pojutrze wybieram się na ocean ale do zatoki osłoniętej wyspą… Tyle, że w łodzi turystycznej i po to aby upolować obiektywem morskie stwory pełnomorskie.
🙂 Atrakcyjnego gringo z Europy czterdziestki mogą dopaść na lądzie..
ale to chyba nie dotyczy dziadka po 60-ce…
Samych przyjemności życzę !
Miej się na baczności przystojny dziadku.Powodzenia
Też Cię Wiesiu lubię…
buziaczki Pani Marto. Dawno nie widziałem kontaktu… Pozdrawiam
serdecznie
Panie Pawle również pozdrawiam Pana i kochaną Panią Basię! Gdyby znalazł się Pan przypadkiem w nudnym Londynie zapraszam na kawę 🙂
Nie omieszkam…Całuski